# WTF / penis / elektroniczny penis / podróże w czasie / mrówki / Quentin Dupieux / przedmieścia / wieczna młodość / patodeweloperka / groteska / tylko w kinie
NIEWIARYGODNE, ALE PRAWDZIWE / INCREDIBLE BUT TRUE
komedia, dramat, fantasy / Francja, Belgia / 2022 / 1 h 14 min
Reżyser “Morderczej opony” i “Deerskin” znowu to zrobił
Alain i Marie to raczej nieciekawa para z długim stażem. On ma problemy z erekcją (i szefem, który właśnie zamontował sobie sterowanego telefonem elektronicznego penisa), ona – obsesję na punkcie swojej przemijającej młodości. Ich życie wywraca się do góry nogami kiedy od szemranego agenta nieruchomości kupują wymarzony dom na przedmieściach. Jest oczywiście pewien haczyk. Okazuje się, że to, co w umowie zapisane zostało drobnym druczkiem, zmieni ich życie na zawsze. A kiedy już poznają prawdę o swoim nowym domu (a zwłaszcza o jego piwnicy) nic już nie będzie takie samo.
Osamotniony Alain zaczyna kwestionować swoją męskość, a Marie wpada w amok, który może zagrozić ich małżeństwu. Gdzieś tam na drugim planie znajdzie się też miejsce na awarie elektronicznego penisa, pytania o to, co to znaczy być mężczyzną i kilka innych wątków, które z tej zakręconej historii robią także opowieść o kryzysie wieku średniego, męskości, problemach małżeńskich i obsesjach, które trawią współczesny świat. A także o patologiach rynku nieruchomości, które skupia w sobie agent – niepozorny, lecz przebiegły niczym lis.
Wszystko to zostało polane ostrym sosem z groteski i podszyte smutkiem. Bo czasami, nawet w wieloletnich związkach, można się rozminąć. I choć „Niewiarygodne, ale prawdziwe” opowiada o tym komicznie, całość podszyta jest smutkiem.
Za tę oryginalną mieszankę odpowiada Quentin Dupieux, jeden z najoryginalniejszych obecnie twórców kina. To nie pierwsze jego rodeo na Splat!FilmFest – w ubiegłym roku można było obejrzeć na festiwalu jego doskonałe „Mandibules” (o dwóch nieskomplikowanych gościach, którzy znajdują w bagażniku gigantyczną muchę), a jeszcze wcześniej – „Deerskin” (o pewnej skórzanej kurtce przejmującej kontrolę nad swym właścicielem) czy „Mam cię na oku”. Głośno zrobiło się o nim natomiast już w 2010 roku, kiedy dał światu „Morderczą oponę”, której tytuł doprawdy nie wymaga już rozwinięcia.
Film „Niewiarygodne, ale prawdziwe” swoją światową premierę miał na tegorocznym Berlinale, a „The Guardian” dziwił się, że ogląda się go przyjemniej niż inne premiery, także premiery filmów „większych nazwisk”. Tymczasem Dupieux w świecie kina jest już nazwiskiem dość sporym. Po seansie „Niewiarygodne, ale prawdziwe” nie sposób nie zastanawiać się jakim oryginalnym pomysłem zaskoczy nas w przyszłym roku.